PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=980}
7,9 290 518
ocen
7,9 10 1 290518
8,7 46
ocen krytyków
Obcy 8. pasażer "Nostromo"
powrót do forum filmu Obcy - 8. pasażer "Nostromo"

Najchętniej oglądam nowości, a także filmy sprzed roku, dwóch, góra kilku lat. Zwłaszcza nowości dają mi przyjemne poczucie „bycia na czasie” i „uczestniczenia w kulturze” (przynajmniej w przypadku ambitniejszych filmów). Poznaję premiery, śledzę dokonania aktorów i reżyserów, o których głośno. Przypuszczam, że postępuje tak z grubsza jakieś 90% widzów. Czasem jednak obejrzę z sentymentu jakiś film znacznie nawet starszy, który zachwycił mnie jako nastolatka. Dlaczego jednak starsze filmy oglądam tylko czasem i tylko z sentymentu? Ano dlatego, że filmy starzeją się znacznie szybciej niż książki. Oto przykład: gdy czytamy o „czarnej limuzynie” w powieści sprzed 30 – 40 lat, wyobrażamy sobie mniej więcej współczesną limuzynę, a nie archaiczny krążownik szos z „płetwami”, który to wizerunek jednoznacznie podsuwa nam film.

W odpowiednio starych filmach równie archaiczne co samochody są również stroje, fryzury, wyposażenie wnętrz, etc. W rezultacie czasem trudno nam identyfikować się z bohaterem, który chodzi w spodniach - dzwonach, ma wielkie okulary i jeszcze większe bokobrody, a do tego jego perypetie ukazane są na taśmie odbiegającej znacznie jakością od współczesnych standardów wizualnych. Na szczęście niszczycielskie działanie czasu niejednakowo dotyka wszystkie gatunki filmowe. Filmy współczesne – tą „współczesnością” sprzed kilkudziesięciu lat – cierpią najbardziej. Ale już filmy historyczne z ubiegłego stulecia są znacznie bardziej strawne. Tam z założenia wizualny szczegół był archaiczny, również gorsza jakość techniczna współgra z realiami z odległej przeszłości.

Paradoksalnie – także gatunek science – fiction broni się całkiem nieźle. Powód jest prosty. Otóż wszyscy jesteśmy ekspertami od fryzur, strojów i samochodów, ale już nie statków czy skafandrów kosmicznych. Armstrong wykonujący wielki krok ludzkości na Księżycu w 1969 roku wygląda również dziś całkiem „nowocześnie” i efektownie, pomimo upływu dziesiątków lat. Ten sam Armstrong sfilmowany po powrocie na Ziemię, w 1969 roku, wyglądałby w swoim kanciastym samochodzie, wzorzystej koszuli i niemodnych okularach przeciwsłonecznych dużo bardziej archaicznie.

Po tym przydługim wstępie zajmijmy się „Obcym”, arcydziełem Ridleya Scotta z 1979 roku. Zarówno sam film, jak i wizerunek jego tytułowego bohatera, w moim odczuciu opierają się niszczycielskiej działalności czasu równie dzielnie co nieśmiertelne ujęcia Neila Armstronga z Księżyca. Nie to, że w ogóle nie widać upływu kilkudziesięciu lat po tym obrazie. Oczywiście, że widać. Tyle tylko, że nie jesteśmy permanentnie atakowani archaicznymi obrazami (wspomniane samochody, stroje, fryzury, etc.) jak w innych, „współczesnych” filmach sprzed kilku dekad.

Fabuła filmu jest znakomita. Na początek widzimy załogę wybudzoną z hibernacji przez komputer pokładowy, który wychwycił sygnały mogące pochodzić od przedstawicieli obcej cywilizacji. Siedmioosobowa załoga decyduje się na zorganizowanie ekspedycji, której jeden z uczestników wraca na pokład z jak gdyby ośmiornicą przyssaną do twarzy. To, co dzieje się później, jest już klasyką kina, znaną z całej serii filmów mających w tytule nośne hasło „Alien”. Jednak żaden z nich nie dorównał części pierwszej. Może dlatego, że nie była ona planowana jako „część”. A może dlatego, że żadnej innej nie reżyserował Ridley Scott.

Dzieło Ridleya Scotta nie tylko daje się oglądać po ponad 30 latach. Mam wrażenie, że pod pewnymi względami film wręcz zyskał, „wyszlachetniał”. Weźmy np. montaż. Jak na dzisiejsze standardy – jest wręcz powolny. Ale dzięki temu mamy czas wczuć się w klaustrofobiczne klimaty ogromnego statku „Nostromo”, posmakować zagrożenia, jakie stanowi diaboliczny, skryty w ciemności „Obcy”. Docenić zdjęcia, muzykę, scenografię. A każdy z tych elementów jest po prostu perfekcyjny. Nie ma przy tym mowy o nudzie. Fabuła jest pełna zdarzeń i rozwija się całkiem sprawnie - tyle że bez teledyskowego migotania obrazu i przeładowania efektami.

Nigdy przed „Obcym” nie pokazano statku kosmicznego jako mrocznego, gotyckiego zamczyska. W dodatku z lokatorem, który jest demonicznie wręcz groźny i agresywny. I ten kontrast, jaki stanowi walcząca z nim Ripley, grana przez Sigourney Weaver. Jest w tym epicki rozmach, sięgający korzeniami starożytnych mitów, Tezeusza walczącego z Minotaurem czy Dawida z Goliatem. Wobec takich zmagań – i takiego filmu – nie można pozostać obojętnym.

silentviper

Zapraszam na moją stronę: http://www.rekomendacje.npx.pl

silentviper

Aktualny adres mojego bloga to http://nowerekomendacje.blogspot.com/
Zapraszam!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones