Sama przeszłam, wiem co piszę. Najgorsze jest to, że nie pojawia się od razu po porodzie. Rodzisz dziecko, odczuwasz ten cud i wszystko, co z tym związane, godzisz się z nieprzespanymi nocami, z trudem karmienia, ze strachem o małego człowieka, wydaje się, że wszystko ogarniasz. Aż nagle jak obuchem w łeb. Rano było wszystko dobrze, a teraz masz wrażenie, że wariujesz. Że udusisz własne dziecko. A jednocześnie zastanawiasz się jak je ubrać na spacer. I to trwa i trwa. Musisz wychodzić z domu, bo boisz się, że skrzywdzisz malucha, którego parę tygodni temu urodziłaś. To tylko - i aż - zaburzenia hormonów i chemii w mózgu równocześnie. Podłoże jest nieznane. Ale wiele kobiet przez to przechodzi. To wciąż temat tabu.